piątek, 22 lutego 2019

Historia zatoczyła koło...

... czyli?

Czyli dokładnie to, co zawsze. Oops, I did it again! To znaczy...! Opuściłam pisanie, zapomniałam o tym zakątku internetu, pochłonęło mnie życie, bądź też czarna odchłań, z małymi przebijającymi się przez ciemne chmury promyczkami.

Życie zmieniło się nam o... może nie 180%, dajmy tu jakieś... no, 80%.
Nie ukończyłam, w tak zwanym międzyczasie, studiów weterynaryjnych (na razie idę tokiem takim, jakim powinnam! Prześlizgując się głownie z semestru na semestr, ale mam wrażenie, że nie można mieć takiego szczęścia co sesję, w końcu coś pierdolnie, ale to nie mój blog, więc przemilczmy to... :D). Nie zmieniliśmy miejsca zamieszkania, nie powiększyło nam się stado. A nie, zaraz... poniekąd wydarzyły się pewne roszady, jednak o tym za moment.

W życiu chłopaków... jednak się pozmieniało!
Junior już nie jest szołdogiem, dokładniej ostatni raz na wystawie był w grudniu 2017 roku. Chociaż ostatnio robię się coraz bardziej sentymentalna i częściej wchodzę na wystawy.net przeglądając wystawy. Kto wie, może niedługo skoczymy na jakieś ringi, tak jako odskocznia od rzeczywistości?
Niemniej jednak, spaniel uzyskał trochę tytułów, jakieś zwyciestwa klubu, interchampiony, championy, inne bajery. Ale czy to ważne? Nie sądzę. Jeszcze w przeciągu ostatniego roku raz pozbył się szaty, na razie odrasta, jednak często dalej go podcinam, mam dość tych kłaków wszędzie :)
Jaśko... dla Joya to była całkiem przełomowa historia. Doczekał się dzieci! (Kto wie, może to nie ostatnie...) Czy się do nich przyznaje Czasem, do jednego, który teraz mieszka z Asią i Bridą (patrzcie w prawo, linki!). Z resztą raczej nie ma kontaktu, czasem każe mi pokazać córkę mieszkającą w Poznaniu, ale tylko przez social media. Tacy właśnie nowocześni ojcowie są :/
Ale dobra, można mu wybaczyć, poświęcił się karierze. Zaczął jeszcze poważniej robić agility, koniec końców biegamy właśnie w A3 i nie zamierzamy przestać! I uznał, że jedzenie jest jednak super, więc... bezpowrotnie utracił swój tytuł niejadka. Czasem.. czasem trochę mi tego brakuje. (Nie wierzę, że to napisałam...). Jednak BARF potrafi rozkochać nawet najbardziej zatwardziałe żołądki.

Przydałoby się też napomknąć, że Junior pozazdrościł rudemu torków i sam ma za sobą debiuty agilitowe i jest na ścieżce do A1! Został nam już tylko slalom. Czy to będzie TEN sezon? Jeszcze nie wiem, czas pokaże.

A roszady w stadzie? Shaggy, brat Jaśka, żyje sobie szczęśliwy u moich rodziców,  może stanie się miastowy w okolicach maja, w końcu wiek 8 lat zobowiązuje! Trzeba zasilić ringi weteranów.
Esta... cóż, biedna berneńka biega sobie za Tęczowym Mostem. Pół roku od jej śmierci, do moich rodziców zawitał kundelek, Karol! Jest słodkim przytulasem bez sportowych (ani wystawowych, jakby co!) aspiracji.



Na razie się żegnamy i miejmy nadzieję, ze zwalczę swojego ziemniakowego lenia i zacznę pisać merytorycznie i dość regularnie. Jednak nie oczekujcie tutaj nawet jakiejś grafiki, wyglądu, nagłówka, nie te rączki, nie te fundusze :PAhoy!



piątek, 10 czerwca 2016

Sesja sesją...

.. ale coś tutaj też należy napisać.

   Obiecałam rozpisać się na temat Kwalifikacji do Mistrzostw Świata Agility oraz na temat Klubowej Wystawy Spanieli na Słowacji.

    Patrząc w kalendarz, pierwszeństwo zyskuje ten drugi event. Także i o nim napiszę najpierw, póki cokolwiek pamiętam.


środa, 1 czerwca 2016

Życie z psim niejadkiem...

     

      Miałam dziś opisać nasze ostatnie podboje - czyli klubową wystawę amerykańskich spanieli oraz zawody agility, ale dzisiaj sam Joy podsunął mi inny temat na wpis na blogu, więc o powyższych wydarzeniach napiszę wkrótce.

      Na dzień dzisiejszy chciałabym poruszyć dość ciekawy temat.
Otóż, tak jak jest w tytule - mało ciekawe życie z psim niejadkiem. Nie jest to sprawa dziwna, bywają psy, jak i dzieciaki, jedzące mało, niechętnie, tak zwane francuskie pieski. Ale nasza sytuacja natomiast jest ciekawsza. Tak, w takiej sytuacji stawia mnie Rudy. I to odkąd mogę sięgnąć pamięcią.    Początkowo po prostu nie chciał jeść. Okey, może taki jest. Wypróbowałam milion karm, przysmaków, zachęt. Nic, jak do muru. Jednak na szczęście problemów z wagą nie miewał. Wręcz przeciwnie! Zdarzało mu się ważyć za dużo. Jak on to robił? Nie wiem.
W sumie to nadal robi, nadal jak dla mnie mógłby zrzucić 0,5kg.