piątek, 10 czerwca 2016

Sesja sesją...

.. ale coś tutaj też należy napisać.

   Obiecałam rozpisać się na temat Kwalifikacji do Mistrzostw Świata Agility oraz na temat Klubowej Wystawy Spanieli na Słowacji.

    Patrząc w kalendarz, pierwszeństwo zyskuje ten drugi event. Także i o nim napiszę najpierw, póki cokolwiek pamiętam.





    W drogę wyruszyliśmy koło 1 nad ranem z hodowczynią Juniora, sam Joyo został z ciocią Asią (spełniając swoją ukrytą misję, na której efekty nadal czekamy!). Droga dla mnie stresująca, mimo że o dziwo nie musiałam siadać za kierownicę. Co jak co, nie żebym tego nie uwielbiała, dam się pokroić za bycie kierowcą na takich wycieczkach, ale nie wtedy. Umęczona tygodniem na uczelni, sobotnimi przygotowaniami szaty spaniela, a w tej profesji oczywiście brakuje nam doświadczenia i wychodzi jak wychodzi. Tragedii nie ma, ale kokosów też nie. Dodatkowo wisiało jeszcze nade mną widmo poniedziałkowego zaliczenia z anatomii, studiowanie wety takie super.
     Jednak, podróż mega długa, na szczęście w większości dane mi było ją przespać. Jak i Juniorowi.
     Na miejsce dojechaliśmy około 9 rano, jeszcze za dużo nie działo się na miejscu wystawy.
     A, miejsce wystawy! Było.. dość szalone. Klub golfowy z miejscowości Bać, w pobliżu Bratysławy. Teren zdecydowanie nieziemski. Przejrzysty, całkiem duży ring w otoczeniu drzewek, które rzucały przyjemny cień, a w taką pogodę okazało się, że nawet zbawienny.
Ok, wystawa się rozpoczęła, najpierw do oceny podeszły amerykańskie cockery czarne, następnie ascob, zaś na końcu były particolour. Szczerze mówiąc... stawki nie powalały, ani liczebnością ani poziomem. Owszem, było parę zwierzątek, na których warto było zawiesić oko, przyjemnie było tam też pojechać, aby poznać nowych znajomych, zobaczyć profesjonalny grooming, przynajmniej w kilku przypadkach i po prostu miło spędzić czas. I złapać pierwsze promienie słońca!
     Koniec końców - byłam zadowolona z występu Juniora. Przywiózł ze sobą słowackiego CACa, przez co rozpoczął Championat Słowacji. Myślę, ze będzie moim pierwszym psem, z którym akurat ten championat doprowadzę do końca. Shaggy zaczął taki tytuł w lipcu 2013 roku, ale jakoś nie kwapię się do dopięcia tego na ostatni guzik.
Spanielowi oberwało się trochę za brak masy (już nad tym popracowaliśmy, Jr zakończył swoją karierę chodzącego szkieletu!) no i mieliśmy jeszcze inne przeszkody nie do przeskoczenia, ale ci, którzy jeżdżą na wystawy doskonale będa wiedzieć co mam na myśli.
Co mogę powiedzieć... Nic nie powiem :) Z wyniku jestem bardzo zadowolona. Junior aktualnie ma wakacje od wystaw. Jednak niedługo wróci!

I miałam napisać o kwalifikacjach, ale to chyba temat na kolejną notkę. Między fizjologią, immunologią a innymi wetowymi rzeczami, które nie dają mi spać w nocy i żyć w dzień.
Lecę odespać dzisiejsze egzaminy. Do następnego!


Junior & jego ojciec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz